środa, 18 maja 2016

Czapka



Pogoda była okropna, a ja spieszyłam się na pogrzeb! Deszcz, wiatr, zimno. Ubrałam się ciepło, wzięłam parasol, ale nie pomyślałam o czapce. Nie mogłam zawrócić, bo byłam umówiona z koleżanką i jeszcze miałam kwiaty kupić. Zasłaniając się parasolem od wiatru i deszczu, myślałam rozpaczliwie, że jestem po chorobie i bez tej czapki zaraz znowu trafię do lekarza. W przypływie desperacji mówiłam w myślach: Panie Boże, zrób coś! Przecież znowu będę chora! Skąd wezmę teraz czapkę?!

Koleżanka kończyła już pracę. Czekałam w jej gabinecie aż się ubierze. Mówiłam, jak jest zimno i że pewnie zmarznie w tym płaszczu i szpilkach. I że ja jestem ciepło ubrana, ale nie mam czapki. Koleżanka lekarka doskonale rozumiała w czym problem. Sama niedawno przepisała mi antybiotyk.

Już, już miałyśmy wychodzić, kiedy koleżankę olśniło. Schyliła się jeszcze i z szafki wyciągnęła… czapkę! Moją czapkę, którą może i ze dwa lata temu zostawiłam u niej w domu! Miała ją cały czas u siebie w gabinecie, a ja w przeciągu tego czasu nie raz u niej byłam, ale o czapce nie pamiętała.

I cudne w tej historii jest to, że Pan Bóg w taki sposób zatroszczył się o mnie. Ale jeszcze cudowniejsze jest to, że fakt mojej wcześniej modlitwy okazał się ważny dla mojej koleżanki.

A pogoda nie zmieniła się. Było zimno, lało, a ja dziękowałam Bogu za czapkę :)

Kasia