sobota, 25 czerwca 2016

Ikona


To jest moja pierwsza ikona. Dopiero co skończyłam ją pisać. Przez parę miesięcy jeździłam na warsztaty pisania ikon przy klasztorze dominikanów w Gdańsku. Trochę mnie to kosztowało, i finansowo, i fizycznie (dojazdy). Długo wahałam się, czy zdecydować się na te warsztaty. Kiedy wysłałam zgłoszenie, okazało się, że nie było już miejsc. Wskoczyłam w ostatniej chwili, bo ktoś zrezygnował.

A teraz jestem szczęśliwa. To była piękna praca, zawsze poprzedzona mszą i modlitwą. Spokojna, bez wzlotów, ale i bez upadków. Wszystko miało w niej swój sens, swoje miejsce, czas; wypracowane przez pokolenia.

Mogłam doświadczyć, jak w kolejnych etapach ikona stawała się coraz jaśniejsza. Z ciemności wyłaniało się Światło.

Miałam możliwość wyboru koloru tła. Zdecydowałam się na czerwień - miłość i ofiara. A nimb otoczyłam zieloną linią. Chciałam przemycić Ducha Świętego ;-)

…Ona nie jest idealna (np. jedno oko jest bardziej otwarte), bo jak mogłaby być, gdy warsztat jeszcze mizerny. Ale dowiedziałam się, że twarz nigdy nie jest symetryczna, ponieważ ukazuje boską i ludzką naturę :)

Na sam koniec był przepiękny obrzęd poświęcenia ikon, a w nim m.in. takie słowa: wszystkich gorliwie przed nimi modlących się usłysz i obdarz miłosierdziem Twojej przyjaźni do człowieka i pozwól im otrzymać łaskę. …Amen, Panie.

Kasia