środa, 23 lipca 2014

Moc Słowa


Mam kolejne zdjęcie :) Zrobione w Grecji.

A dzisiaj takie słowa: Jezus powiedział do swoich uczniów: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.

Jak wielką moc ma słowo Jezusa! …Dlatego nie mogę się temu słowu oprzeć :) Czytam, słucham, cytuję. …Najgorzej wychodzi realizacja.

Kasia

wtorek, 22 lipca 2014

Wody wielkie nie zatopią miłości

Nie mogę się zmobilizować do napisania choćby paru słów. Ciepło, wakacyjnie…

Ale dzisiaj jest fragment Biblii, do którego mam zdjęcie :) Bardzo je lubię. Zrobione lata temu na konkurs na miejscowym portalu. Wygrało zresztą ów konkurs :)
Cytat pochodzi z „Pieśni nad pieśniami”. Dzisiaj, we wspomnienie Marii Magdaleny jest czytany w KK.
Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.

Wzruszyło mnie dzisiaj spotkanie Marii Magdaleny z Jezusem. Zapłakana, zagubiona kobieta. On się jej pyta: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Gdy MM się tłumaczy, mówi do niej: Mario! …Słyszycie to: Mario! ? Bo ja słyszę. Wydaje mi się, że brzmi w tym zawołaniu czułość, bliskość, miłość, wdzięczność. …Nic nie poradzę, wzrusza mnie :)

Nie chcę tego spotkania przegadać, więc nic więcej nie napiszę. Pozastanawiajcie się sami.

Kasia

niedziela, 13 lipca 2014

Problemy z glebą


Wysiałam maciejkę na wiosnę, w donicy, na balkonie. Wyrosły dwie. Wysiałam groszek pachnący, z dziesięć ziaren wsadziłam do ziemi. Wyrósł jeden. Nie kwitnie. Nagietki rosną, ale słabo i też wciąż nie kwitną.

Podejrzewam, że ziemia jest kiepska.

Oczywiście moje problemy z kwiatami balkonowymi to tylko prolog. Dalej będzie o sprawach większej wagi (chociaż denerwuje mnie, że tak słabo mi idzie z kwiatami balkonowymi), o problemach z ludzką glebą, na której Jezus sieje Swoje Słowo – Słowo, którym sam jest.

Przed Ewangelią dzisiaj było powiedziane: Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus,  każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na wieki. Zwróciłam na tę aklamację szczególną uwagę, bo łączy dwie rzeczy. Jedną – działanie Zbawiciela i drugą – działanie człowieka.

Pan Bóg sieje, można powiedzieć, gdzie popadnie. Nie obawia się „zmarnować” ziarno. Problem jest z człowiekiem, w którym Jego dar (ziarno) nie może się zakorzenić (ale korzeń to jeszcze mało) i wydać owoców. Człowiek jakoś musi się postarać, poszukać Siewcy.

Psalmista napisał o Bogu: Nawiedziłeś i nawodniłeś ziemię, wzbogaciłeś ją obficie. (…) I tak uprawiłeś ziemię: nawodniłeś jej bruzdy, wyrównałeś jej skiby, spulchniłeś ją deszczami, pobłogosławiłeś płodom. …Pan Bóg przygotowuje ziemię w człowieku! Wydaje się więc, że to, co ma zrobić człowiek to jakieś minimum. Skoro On glebę użyźni, ziarno wysieje, zadba o jego wzrost, nawodni, nasłoneczni. …A jednak pozostawia człowiekowi wolność, możliwość decyzji: Chcesz, żebym zadziałał?

Kasia

poniedziałek, 7 lipca 2014

Światło – refleksje nad reflektorkiem


Adorowałam w piątek Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Chociaż był już wieczór, to - z racji długich dni - w kościele było raczej jasno. Mimo wszystko monstrancja została podświetlona małym reflektorkiem. Przez moment pomyślałam o tym świetle, które oświetlało Światło. To Światło, które samo jest źródłem jasności. Śmieszne trochę…

Ale, pomyślałam, co to dla mnie znaczy, że Jezus jest Światłem?
…Kiedy przyjmuję Go w kawałku przaśnego chleba, to Światło zaczyna świecić we mnie. A jest tak silne, że dociera do zakamarków, których nie chcę oglądać. Tak jest też z Jego Słowem. Psalmista mówi, że Słowo Boże jest lampą dla stóp i światłem na ścieżce.

O ile do zobaczenia światła reflektorka wiary nie potrzeba (chyba, że jest się niewidomym), to aby ujrzeć TO Światło, wiara jest niezbędna. …Można wpatrywać się w kawałek chleba i widzieć tylko złotą monstrancję, która go otacza. Można pozostać ślepym. …Chociaż, o ile pamiętacie historię św. Pawła, on musiał wpierw realnie stracić wzrok, aby odzyskać „światłe oczy serca”. Zawsze jest więc nadzieja, dla nas – niewidomych :) …Pan Jezus uzdrawiał Ślepców!

Kończąc refleksje nad reflektorkiem, proponuję, podłączyć się do niewyczerpanego Źródła i czerpiąc z Niego, świecić… wtedy już inaczej się nie da :) ...Chyba, że przepali się żarówka ;-)

Kasia