sobota, 18 lutego 2017

Kawałek życia




Łapię się ostatnio na myśleniu o tym, że marzenia, które mam (np. o domku na wsi), nie zrealizują się, bo… zabraknie mi czasu na realizację. Życia już raczej mniej niż więcej. Ale nie czuję się z tym źle. Ze spokojem przestawiam pomysły. Coś kasuję, coś innego dodaję.

Próbuję jednocześnie określić ten kawałek życia. Nie ten, który mi na ziemi pozostał, ale całą pierwszą część życia, które dzielę na ziemskie i (mam nadzieję) niebiańskie. Czemu służy ten ziemski kawałek? Jaki jest jego sens?

Usłyszałam niedawno, że nie da się żyć w pełni Ewangelią, że normalny człowiek nie jest w stanie spełnić tego wszystkiego, o czym mówi Pan Jezus na Górze Błogosławieństw. Osiągnąć ideał i tak żyć. I był żal w tej wypowiedzi.

Widzę to życie jako ciągłe dochodzenie do świętości, a nie bycie doskonałym. I nie ma co się na życie obrażać, że nie pozwala nam być idealnymi. Że wciąż są przeszkody, wyzwania, zmiany planów, ludzie uciążliwi bardzo, że choroby… To wszystko, mimo wszystko, pozwala mi zmieniać się, dorastać, dojrzewać. Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

Ale po co? Po co mi ta doskonałość? …Bo świętość oznacza umiejętność kochania i dobrze jest, gdy ludzie się kochają, gdy chcą jak najlepiej dla siebie i dla innych.

Myślę, że święci na koniec życia mieli świadomość, że jeszcze za mało zrobili. Św. Franciszek powtarzał braciom: Zacznijmy czynić dobro, ponieważ do tej pory nic dobrego jeszcze nie zrobiliśmy. Bo Ewangelia rzeczywiście jest nieogarniona i wciąż do realizowania.

Kasia

Ps. Zdjęcie: Wrocław; wejście na dawny cmentarz; "Mors Ianua Vitae" – "Śmierć bramą życia"