czwartek, 14 kwietnia 2016

Słowo – wiara - chrzest



A taką mam dzisiaj radość, że obchodzę rocznicę chrztu :) …Swojego! Tak to się daty zbiegły.

Oprócz radości i wdzięczności nachodzi mnie refleksja, ...pod wpływem Słowa. Zastanawiam się, czy jak przychodzą do kancelarii rodzice z prośbą o chrzest dla dziecka, głosi się im z mocą Dobrą Nowinę o Jezusie? Czy są rzeczywiście gotowi do wyznania wiary? …Bo że wyznają wiarę, słyszę w kościele.

A Filip wychodząc z tego tekstu Pisma opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie. W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę: «Oto woda - powiedział dworzanin - cóż przeszkadza, abym został ochrzczony?» I kazał zatrzymać wóz, i obaj, Filip i dworzanin, zeszli do wody. I ochrzcił go. (Dz 8, 35-38)

To nie jedyny przykład w Piśmie Świętym, kiedy ktoś głosi Dobrą Nowinę o Jezusie, a to prowadzi do wiary i do chrztu.

Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. (Rz 10,17)

Kasi

Ps. I Tydzień Biblijny akurat trwa! A kto czyta moje notki, ten wie, jak ważna jest dla mnie Biblia :) ...Święto dzisiaj na całego!



 

sobota, 9 kwietnia 2016

Opowiedzieć o spotkaniu ze Zmartwychwstałym



To nie jest takie proste opowiedzieć o spotkaniu ze Zmartwychwstałym. …Ci, co Go spotkali, być może nie potrzebują mojego gadania. A ci, co nie spotkali, czy w ogóle mi uwierzą? Że to był On? :)

A jednak… nie potrafię nie opowiedzieć.

…W Wielki Czwartek bliska mi osoba w stanie krytycznym, umierająca (po raz trzeci w przeciągu trzech tygodni) trafiła do szpitala. A potem wszystko zaczęło dziać się „dziwnie”. Pierwsze co, to ksiądz, który akurat szedł z Najświętszym Sakramentem. Dał rozgrzeszenie, udzielił namaszczenia chorych. - Pan Jezus przyszedł! – pomyślałam. I to w Wielki Czwartek. …Ciekawe, czy z nowymi olejami, prosto z porannej mszy krzyżma?

Nie wiedziałam, w którym kierunku pójdzie ta choroba, ale wierzyłam, że to jest dobry czas na śmierć. Zarówno śmierć jak i przeżycie prowadziło do życia. Tego byłam pewna. I wiedziałam, że wszystko jest w dobrych, Bożych rękach.

Triduum Paschalne spędzałam to w kościele, to w szpitalu. Najmniej w domu. …Byłam spokojna. …A ludzie modlili się.

A potem było coraz lepiej. I okazało się niespodziewanie, że możliwe są dodatkowe, specjalistyczne badania, których nie zrobiono poprzednio.

I nie złamała mnie „dziwna” oktawa Wielkanocna, bez komunii, bez świętowania w kościele. Nie dałam rady, pochorowałam się. Ale wciąż miałam w sobie radość.

Nie czułam zmęczenia w Wielką Noc, chociaż wcześniej 12 godzin spędziłam poza domem, z czego, jak dobitnie zauważył mój mąż, 10 godzin w kościele. …Było trochę więc pracy z kwiatami niż zwykle ;-)

Tak, widziałam Pana! W szpitalu, gdy przyszedł w Wielki Czwartek i gdy cierpiał w Wielki Piątek. Doświadczyłam w braku lęku (a ja boję się wielu rzeczy), w pokoju, radości. …I zdałam sobie sprawę, jak ważne było dla mnie powiedzenie w Wielką Noc, że wierzę w Ciebie, Boże.

Bp. G. Ryś powiedział coś takiego: Przychodźcie i mówcie: Widzieliśmy Pana! A my to będziemy głosić. …Mówię więc, bo wiem, jak sama potrzebuję, żeby mi ktoś powiedział o swoim spotkaniu ze Zmartwychwstałym.

Kasia