czwartek, 31 grudnia 2015

Góra błogosławieństw



Jeszcze chwilkę chciałam napisać o o. Janie Górze. Nie znałam go jakoś szczególnie, ale to, co działo się po jego śmierci, pokazało mi, jakim był człowiekiem. Chociaż zakonnik, żył między ludźmi i dla ludzi. Tyle, ile im dał, tyle otrzymał (a pewnie i więcej). Miłości, bliskości, przywiązania, szczerości…

Dobre, pełne życie (a mam na myśli ‘’bycie dla innych’’ na miarę swoich umiejętności, darów…) przygotowuje do dobrej śmierci i dobrego życia po śmierci.

Spodobało mi się tłumaczenie bp. Grzegorza Rysia słów z Ewangelii, z Góry Błogosławieństw; czytanie ich od tyłu. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Miłosierdzie Boga nie jako nagroda za bycie miłosiernym. Ale ten, kto sam jest miłosierny, jest otwarty na miłosierdzie Boga, jest w stanie to miłosierdzie przyjąć. To tak, jak z tym dłużnikiem z Ewangelii, który chociaż otrzymał darowanie długu, nie był w stanie się nim w pełni ucieszyć, bo sam darować innym nie potrafił.

Duży temat. Na cały święty, jubileuszowy rok. Do odkrywania łaska po łasce.

Jest nad czym pracować… Oj, jest! …A nie wiadomo, ile czasu zostało. …Trzeba się spieszyć. Dzisiaj!

Kasia




czwartek, 24 grudnia 2015

Przebudź się!





Św. Augustyn: Przebudź się, człowiecze: dla ciebie Bóg stał się człowiekiem! "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus". Dla ciebie, powtarzam, Bóg stał się człowiekiem.





poniedziałek, 14 grudnia 2015

Czas, którego nie mam



Specyfika mojej pracy (szydełkuję zabawki) jest taka, że najwięcej pracy jest przed świętami i to szczególnie Narodzenia Pańskiego. W dodatku klienci zgłaszają się na ostatnią chwilę i opowiadają o dzieciach swoich, którym chcą zrobić niespodziankę. …Słabo mi idzie odmawianie.

Organizuję więc czas w Adwencie bardzo skrupulatnie. Nie może go zabraknąć na mszę, zwykle roratnią, na rozważanie Słowa, modlitwę. (Niektórym moim znajomym jest ona teraz bardzo, bardzo potrzebna). Jest też wydzielony kawałek czasu na posiłki i zrobienie obiadu rodzinie. W międzyczasie rozmawiam z bliskimi w domu i dalszymi na FB. A poza tym jest praca, która (mam nadzieję) da radość wielu osobom, gdy rozpakują podarunki. Oby, bo inaczej nie ma sensu to, co robię.

Nie mam czasu na zastanawianie się nad polityką. Zerkam na wiadomości, ale nie chce mi się nad tym wszystkim myśleć. Władza taka, czy inna w końcu przemija. Nie mam na nią czasu!

Jeszcze muszę znaleźć czas na zrobienie pierników i paru potraw na Wigilię i na dokończenie prezentu dla mamy. Gotowanie zostawiam na ostatni tydzień. Sprzątanie (w mocno ograniczonym zakresie) również.

Ty - Boże bądź Panem mojego czasu! Jakbym niedobrze poustawiała proporcje, uporządkuj, proszę, bo ja naprawdę nie mam na to czasu!

Kasia


sobota, 28 listopada 2015

Refleksje na koniec roku


Na stole wieniec adwentowy, na parapecie kiełkujące hiacynty. A w sercu?

Koniec świata od czasów Jezusa zawsze bliski. Końcówka roku liturgicznego straszy biblijnymi czytaniami. Czas próby, nieuniknione cierpienie, zło czyha. 

Zawieszona jestem między nadzieją i lękiem…

Ten dzień przyjdzie na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym. (z Łk)

Wstając dzisiaj rano na mszę, zastanawiałam się, między spuszczeniem jednej a drugiej nogi na podłogę, jaka jest moja motywacja, że wstaję w sobotę rano o 7.30. Wtedy, kiedy mogę dłużej pospać, powylegiwać się bez skrupułów. (A w głowie już miałam myśl o porannych roratach, które zaczynają się w przyszłym tygodniu; u nas o 6.00-ej).

Dlaczego? 
- Bo chcę, aby Jego sprawy były ważniejsze od moich – pomyślałam, ziewając i trzęsąc się z zimna. Głupota? 
- Zależy, jakie ma się w tym względzie doświadczenia. 

Kasia

Ps. A najpiękniejsze jest to, że On mi dobra w moim życiu nie odbiera, a tylko wciąż i wciąż dodaje.

wtorek, 10 listopada 2015

O łóżku


Wstaję rano, ścielę łóżko i w tej samej chwili myślę o tym, że wieczorem położę się do niego. …A wszystko przez to, że w moim łóżku jest tak przyjemnie. Mała lampka z dobrym światłem, półka z najważniejszą dla mnie księgą (Biblią) tuż pod ręką, a i miejsce na półce na kubek z dobrą herbatą się znajdzie. 

I mnóstwo książek! Dosłownie to ja śpię na książkach, ponieważ łóżko w związku z niewielkim metrażem mieszkania zbudowane jest pod sufitem. (Ale nie, nie wyobrażajcie sobie wygodnej antresoli. Mieszkanie jest w bloku, więc wysokość pomieszczeń standardowa). Łóżko pod sufitem, a od razu pod łóżkiem półki z książkami. 

Książki leżą również w łóżku(!) Nie mam gdzie odstawić książek, które czytam wieczorami, a czytam nie zawsze od razu od deski do deski, wiec muszę mieć wybór. Leży tutaj Kubuś Puchatek po angielsku i coś z literatury młodzieżowej (stary Kwiat kalafiora np., ale i literatura bardziej współczesna), jest książka biskupa Rysia (do ciągłego zagłębiania się; mam kilka do wyboru). Bywa kryminał, który podsunie siostra, czy coś z literatury, czytanej przez koleżankę. 

I co się dziwić, że ścieląc rano łóżko, myślę już o wieczorze z dobrą (dla mnie) książką. 

Ale… co ciekawe, wieczorem, gdy się kładę, myślę o tym, że o ile Pan Bóg pozwoli i rano obudzę się, znowu będę mogła pracować, czyli szydełkować, co lubię robić tak samo bardzo jak czytać. 

I tak to praca przeplata się z odpoczynkiem, a z jednego i drugiego mam mnóstwo radości, za co Bogu dziękuję. 

Kasia


wtorek, 3 listopada 2015

Rozmowy na cmentarzu



Córka spytała mnie, co chciałabym mieć napisane na nagrobku.

- Na pewno coś o zmartwychwstaniu. – odpowiedziałam. – Chciałabym, żeby mój grób dawał nadzieję tym, którzy będą koło niego przechodzić. I ma być krzyż. Nie tablica, płyta z wykutym krzyżem, ale stojący krzyż.

- A ja chciałbym mieć kamień – powiedział mój mąż. - Nie leżącą płytę, ale kamień, najlepiej duży, niewygładzony. …Tylko ciężko by się go czyściło – dodał praktycznie.

- I ciężko byłoby znaleźć taki kamień – zastanowiłam się. – Ale może to nie będzie mój problem…

Kto będzie pierwszy? Komu przyjdzie tęsknić na ziemi?

…Żyć tak, żeby od razu pójść do Nieba. Tam będzie łatwiej czekać na spotkanie.

A słowa na nagrobku męża mają być z psalmu 23-ego. Tylko jeszcze nie wiemy, które, bo ciężko się zdecydować, a cały chyba się nie zmieści. …I drogo by było ;-)

Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.


Kasia


wtorek, 20 października 2015

Jak to dobrze spotkać księdza



Obchodziliśmy dzisiaj w parafii 80-te urodziny o. Ferdynanda. …Nie pamiętam, ile lat go znam. Franciszkanów często przenoszą, ale jego z racji wieku już u nas zostawili. …Szczupły, mały, ruchliwy. Zagaduje, uśmiecha się. Czasami jest porywczy. Denerwuje się.

Ale nie o jego cechach charakteru chciałam pisać. Mogłabym skrzywdzić lub przecenić. Nie znam go od strony klasztornej ;-)

Dla mniej najważniejsze jest to, że trwa w powołaniu. Nie opuścił zakonu, sprawuje codziennie Eucharystię, codziennie (tak mi się wydaje) spowiada, mówi o Panu Bogu. Jest obecny, służy. ...Dzisiaj zapewniał nas z żywą radością, że dopóki będzie miał siły, będzie przychodził i odprawiał nam Eucharystię, i będzie spowiadał.

Komuś może się wydawać, że to mało, ale czy o coś więcej chodzi?

...Dzisiaj w liturgii był psalm 40-ty. Jego refren brzmi: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.


Kasia




czwartek, 15 października 2015

Faryzeusze, uczeni w Piśmie…


Tak sobie myślę… Pan Jezus w Ewangeliach ostatnich dni mocno mówi, bardzo mocno! A synod trwa. I uczestnicy synodu tych słów słuchają... i nie mogą ich nie zauważyć.

Wtorek: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości.

Środa: Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać

Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą.

I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.

Czwartek: Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli.

Ale… żeby nie było tak łatwo, te słowa dotyczą również mnie, nas, będących… czasami się wydaje, po drugiej stronie. To jednak jest ta sama strona, ten sam jeden Kościół. Modlę się za nas, za rodziny (szczególnie mocno za te w pewnym internetowym kółku różańcowym :) ). I za biskupów, za papieża. Modlę się tylko o jedno, o Ducha Świętego. Modlę się z nadzieją, bo ostatnio w czytaniach o wytrwałej modlitwie było: Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. …Prośmy, prośmy, bardzo Go potrzebujemy! Tylko On może sprawić jedność.

Kasia



niedziela, 4 października 2015

Synowie św. Franciszka!


Grubi, chudzi, skryci, otwarci, poważni, wpadający w furię i łagodni. Poznałam Was już wielu. Niektórzy tu zaglądają :)
Macie bardzo różne charaktery, temperamenty, zdolności, predyspozycje. …Nie wiem, czy Wasi przełożeni dobrze wykorzystują to, co Pan Bóg Wam dał, każdemu inaczej. Może zastanawiacie się czasami, czy żyjecie w pełni, czy ktoś nie hamuje Waszej kreatywności, czy ktoś stawia Was w nieodpowiednim dla Was miejscu, wyznacza ‘’złe’’ zadania. Może posłuszeństwo jest dla Was zbyt trudne, do ubóstwa daleko, z czystością nie tak. …My w małżeństwie też mamy swoje problemy.

Ale Pan Jezus mówi dzisiaj: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. …Skoro tak mówi, to tak jest :)

Dzisiaj, w dniu Waszego i mojego (parafia franciszkańska zobowiązuje) patrona życzę Wam, abyście mieli odwagę i determinację w naśladowaniu Jezusa Chrystusa.

I jak to w rodzinie powinno być (a rodziną jesteśmy) pomagajmy sobie nawzajem, ja Wam, Wy mnie. Budujmy Kościół!

Kasia


czwartek, 24 września 2015

Właściwa motywacja


Mój mąż nie może się powstrzymać. Gna do lasu w wolnej chwili i znosi do domu olbrzymie ilości grzybów. Pierwszego dnia – 168 prawdziwków, w kolejny dzień 118, dzisiaj może ze 200. Wie, że już ich nie potrzebujemy, ale zbiera. Będzie dla mamy, dla sąsiadki. Może ktoś jeszcze się załapie :)

A Słowo dzisiaj takie: Rozważcie, jak wam się powodzi! Siejecie wiele, lecz zbieracie mało; jecie, lecz nie zaspokajacie głodu; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; ubieracie się, lecz nie odczuwacie ciepła; a kto pracuje dla zarobku, pracuje dla dziurawej kieszeni! Z proroka Aggeusza.

Nie piszę (żeby było jasne), że motywacją mojego męża jest ''w służbie innym'', bo tak nie jest :) Ma frajdę i cieszymy się, że inni z tej frajdy korzystają.

...A prorokowi chodzi o dom Boży, o świątynię. Nie jest odbudowywana, bo ludzie troszczą się tylko każdy o swój dom. Skupiają się na sobie, a to i tak nie daje im szczęścia. ...W głowie kołacze mi się myśl o budowaniu Kościoła. Nie porzucając własny dom, a wręcz odwrotnie zaczynając budować Kościół we własnym domu! I to wcale nie jest takie łatwe.

Kasia



poniedziałek, 14 września 2015

Ja i Ty


W zeszłym tygodniu czytany był w KK taki fragment listu św. Pawła:

Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. (Rz 8,29)

Wyobrażacie sobie to braterstwo? …Moja wyobraźnia poległa, bo wiem, że nie jestem w stanie być taka jak On. Nie potrafię tak kochać!

A najpiękniejsze jest to, że Bóg mnie do takiej miłości przeznaczył. Jakim cudem? Jak ma się to stać? Nie wiem. Ale ten obraz Jezusa pośród wielu braćmi, a wśród nich ja i Ty, piękny jest.

A ciąg dalszy tego fragmentu jest taki: Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą. (Rz 8,30)

Kasia


Ps. Dopasowując zdjęcie do wpisu, znalazłam: Ojcowie Kościoła w oparciu o Pieśń nad Pieśniami (4,3, 13 i 7,13) widzą w jabłku granatu obraz Kościoła, który, podobnie jak owoc skupiający pod twardą skorupą ziarna w jedną zwartą substancję miąższu, gromadzi wszystkich chrześcijan w jedno Ciało. (…) Pęknięty, otwarty granat jak to zostało oddane na emblemacie jasnogórskiego refektarza, mówi nam o miłości chrześcijańskiej otwartej na drugiego człowieka. Źródło: www.jasnagora.com.



środa, 26 sierpnia 2015

Zanurzenie


Jeszcze wracając do urlopu :)

Woda była błękitna, bardzo ciepła, przejrzysta, spokojna. Z radością patrzałam na swoje ręce, wyciągnięte w trakcie pływania. Widziałam je wyraźnie, choć zanurzone były w wodzie – pięknie opalone. …W oddali wyrastał górski masyw. Z innej strony niebieska przestrzeń.

- Jak w Raju! Boże, jak w Raju! Tyle pięknych miejsc stworzyłeś. Dziękuję – myślałam.

Raptem ktoś koło mnie wskoczył do wody. Poczułam w oczach silne pieczenie – sól! Oczy łzawiły.

- A jednak nie jest jak w Raju.

Chciałabym zachować w sobie świadomość tego, że życie na Ziemi nie jest życiem w Raju. Tak po prostu, zachować świadomość i zgodzić się na to. Zgadzać cały czas – bez negatywnych emocji, bez poczucia żalu. …Bo jednak ten moment nurzania się w Adriatyku był piękny!

Kasia


wtorek, 18 sierpnia 2015

W drodze


Wracaliśmy z urlopu. Siedziałam zamknięta w samochodzie, który pędził autostradą. Była noc, ale nie mogłam spać. Te światła innych pojazdów tak blisko, niepewność, momentami strach…

Uchwyciłam się myśli o byciu w drodze, zdążaniu w tym ziemskim czasie do celu ostatecznego. Mój mały świat – mąż za kierownicą, dzieci i ja. W środku dzieją się jakieś rzeczy. Ktoś słucha muzyki, ktoś inny audiobuka. Ktoś je, inny śpi. Każdy z nas jest zajęty swoimi sprawami, a od czasu do czasu jemy razem, rozmawiamy…

Jedziemy kilkanaście godzin, więc ten świat wewnątrz samochodu mamy urządzony, dostosowany dla nas. Jest to jednak świat przejściowy. U celu czeka prawdziwy dom.

Mam świadomość istniejącego zagrożenia. Powierzam nas Bogu, ale wciąż mam świadomość zagrożenia, o krok, o dwa, migające czerwone światła.

Jestem w drodze, tu na ziemi i nie opuszcza mnie poczucie, że coś złego może się wydarzyć. Jestem urządzona, ale wiem, że to nie jest ten prawdziwy dom, dom, do którego zło już nie ma dostępu.

Kasia

Ps.1 Dwa miesiące nie pisałam, ale już jestem :)
Ps.2 Zdjęcie w zasadzie do tekstu nie pasuje, ale tak właśnie chciałabym moją drogę przeżywać - wysiłek bez strachu.