czwartek, 28 lipca 2016

Glina




Chodziłam kiedyś na warsztaty lepienia z gliny. Dostawałam kawałek szarej gliny i miałam lepić. Było ciężko, materiał żmudnie poddawał się kształtowaniu. Przypomniałam sobie o tym dzisiaj, gdy czytałam proroka Jeremiasza.

Zstąpiłem więc do domu garncarza, on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, wyrabiał z niego inne naczynie, jak tylko podobało się garncarzowi. Wtedy Pan skierował do mnie następujące słowo: Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak ten garncarz? - wyrocznia Pana. Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku.

Dobry Ojcze, masz prawo kształtować mnie. I nie jest to, myślę, prawo Stworzyciela, który ma władzę nad swym stworzeniem. Bo dałeś mi wolną wolę… Jest to prawo Miłości. Bo chcesz mojego dobra. Chcesz, abym była pięknym, dobrym naczyniem, w którym umieszczasz swoją łaskę. Naczyniem, z którego inni będą moli zaczerpnąć.

Glina, która leży obok dłoni garncarza, jest twarda. Ale im dłużej przebywa w ciepłych dłoniach, tym staje się bardziej plastyczna. Poddaje się tym dłoniom. A dobry Mistrz potrafi wydobyć z niej piękno.

Czego się boisz? Że stracisz wolność? Tu niczego nie można stracić. W dłoniach Ojca nie może powstać nic złego.

Kasia