Czytam ostatnio Księgę Jonasza.
Wiem, to na jeden wieczór jest. Ale mamy we wspólnocie rozłożone czytanie na
kilka dni, więc czytam powoli, zastanawiając się nad małymi fragmentami.
Podpasował mi Jonasz.
Taki czas ostatnio był, że bardzo
mocno odczuwałam swoją… hmm… nie chciałabym użyć słowa grzeszność…
beznadziejność byłoby dobrze. Wiecie (a może nie wiecie), takie myśli (oparte
na faktach), że słabo mi idzie z tym kochaniem bliźniego, że wymądrzam się
pisząc komentarze do czytań na mszę niedzielną, że pomagam mężowi przy kręgu
biblijnym, że staram się na blogu o Bogu pisać, a sama jestem… zwyczajnie beznadziejna.
I w zasadzie nie powinnam zabierać się za Boże sprawy.
I można pozostać w takim stanie.
Można wejść na statek (w nawiązaniu do Jonasza), zejść pod pokład i głęboko
zasnąć. I trwać we śnie.
Ale (i to jest cudowne) Pan Bóg
zsyła wiatr, wichurę, burzę, sztorm. Potrząsa (na szczęście!) i nie pozwala
trwać w tej zapaści. …Potrząsnął mną. A dzisiaj w refrenie psalmu w czasie mszy
usłyszałam potwierdzenie (tak mi się w każdym razie wydaje): Idźcie i głoście światu Ewangelię.
Wiem więc tyle, że jest ze mną źle i
nie akceptuję tego, ale Jezus przecież też o tym wie. Co więcej - kocha mnie!
To jest kolejny początek. …Bardzo
się cieszę, że Wielki Post jest tak blisko :)
Kasia
Dziękuję za ten tekst i za to, że jesteś :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDla mnie ratunkiem w sytuacjach dręczących myśli, czasem odzwierciedlających rzeczywistość, ale częściej fałszywych jest dziękczynienie i uwielbianie Boga. To przenosi naszą uwagę z rzeczywistości zła na wszechmocnego Boga. Dodaje nadziei, że z Nim wszystko jest możliwe. Ktoś mi to niedawno podpowiedział;) Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Tylko, żeby o tym zawsze pamiętać...
UsuńŁatwiej się podpowiada niż realizuje :)
UsuńSą takie myśli, to prawda. I to po dobrej sobocie, w niedzielę. Pomimo iż to niedziela miała być pełna darów i dobra i szczęśliwa... Ne wiemy, co nas na następny dzień czeka, a poczucie, że się jest beznadziejnym się wciska i że może nie powinno się robić nic, bo to by tak samo wypadło...
OdpowiedzUsuń