wtorek, 18 sierpnia 2015

W drodze


Wracaliśmy z urlopu. Siedziałam zamknięta w samochodzie, który pędził autostradą. Była noc, ale nie mogłam spać. Te światła innych pojazdów tak blisko, niepewność, momentami strach…

Uchwyciłam się myśli o byciu w drodze, zdążaniu w tym ziemskim czasie do celu ostatecznego. Mój mały świat – mąż za kierownicą, dzieci i ja. W środku dzieją się jakieś rzeczy. Ktoś słucha muzyki, ktoś inny audiobuka. Ktoś je, inny śpi. Każdy z nas jest zajęty swoimi sprawami, a od czasu do czasu jemy razem, rozmawiamy…

Jedziemy kilkanaście godzin, więc ten świat wewnątrz samochodu mamy urządzony, dostosowany dla nas. Jest to jednak świat przejściowy. U celu czeka prawdziwy dom.

Mam świadomość istniejącego zagrożenia. Powierzam nas Bogu, ale wciąż mam świadomość zagrożenia, o krok, o dwa, migające czerwone światła.

Jestem w drodze, tu na ziemi i nie opuszcza mnie poczucie, że coś złego może się wydarzyć. Jestem urządzona, ale wiem, że to nie jest ten prawdziwy dom, dom, do którego zło już nie ma dostępu.

Kasia

Ps.1 Dwa miesiące nie pisałam, ale już jestem :)
Ps.2 Zdjęcie w zasadzie do tekstu nie pasuje, ale tak właśnie chciałabym moją drogę przeżywać - wysiłek bez strachu.

3 komentarze:

  1. Tak się cieszę, że wrócilaś :) Tak, tak dobrze byłoby przebywać tę drogę nawet z dużym wysiłkiem, ale bez strachu. On i mi towarzyszy i bardzo mi przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Mam nadzieję, że będę dalej pisała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze , że jesteś :) Też bardzo się boje w drodze , w tym roku mieliśmy i pomoc i ocalenie...Jednak boje się bardziej myśląc, ze może się zawsze coś stać nieoczekiwanego i niezależnego od nas ...a jeśli tak to stanie się tak jak być musiało , bez względu na to czy mam na to zgodę wewnętrzną, czy nie. To trochę załatwia sprawę -myślę wtedy czy jestem na tę drogę zaopatrzona ja i moi bliscy. No a nie zawsze jesteśmy...:/

      Usuń