Tak sobie
myślę… Pan Jezus w Ewangeliach ostatnich dni mocno mówi, bardzo mocno! A synod
trwa. I uczestnicy synodu tych słów słuchają... i nie mogą ich nie zauważyć.
Wtorek: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i
misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości.
Środa: Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z
wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem
to należało czynić, i tamtego nie opuszczać
Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie
pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście
jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą.
I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo
wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów
tych nie dotykacie.
Czwartek: Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście
nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli.
Ale… żeby
nie było tak łatwo, te słowa dotyczą również mnie, nas, będących… czasami się
wydaje, po drugiej stronie. To jednak jest ta sama strona, ten sam jeden
Kościół. Modlę się za nas, za rodziny (szczególnie mocno za te w pewnym
internetowym kółku różańcowym :) ). I za biskupów, za papieża. Modlę się tylko
o jedno, o Ducha Świętego. Modlę się z nadzieją, bo ostatnio w czytaniach o
wytrwałej modlitwie było: Jeśli więc wy,
choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej
Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. …Prośmy, prośmy,
bardzo Go potrzebujemy! Tylko On może sprawić jedność.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz