czwartek, 19 czerwca 2014

Siedząc na trawie


W „Boże Ciało” mamy zawsze mszę główną, przed procesją, wspólną dla trzech sąsiednich parafii. W tym roku była odprawiana u nas. A kościół nasz jest położony w pięknym miejscu. Na niewielkiej „górce”, w otoczeniu starych drzew. Msza odprawiana była na zewnątrz.

W czasie homilii usiadłam wprost na trawie. Rodzina spojrzała na mnie zaskoczona. Być może mieli na końcu języka, że zachowuję się nieodpowiednio. Ale ja zobaczyłam obraz. Wzniesienie, Pan Jezus z apostołami i tłum ludzi. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami (J 6,3). Siedzą na trawie. A w miejscu tym było wiele trawy (J 6,10). On mówi, naucza, opowiada, tłumaczy.

Siedziałam na trawie sama. Nikt więcej się nie odważył. Tylko małe dzieci na kurtkach, kocykach siedziały swobodnie. Ale raczej nie słuchały tego, który mówił w Imię Jezusa. Przez moment pomyślałam o nas, dorosłych, którzy wciąż jesteśmy jak dzieci. On mówi, a my jesteśmy zajęci swoim sprawami. Nie pomyślałam jednak, jacy to jesteśmy beznadziejni. Nie. Miałam przed oczami dzieci, wciąż będące w trakcie wzrastania, pojmowania coraz więcej, i więcej. To musi potrwać. To trwa do końca ziemskiego życia :)

Wiecie, co było potem. …Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości. I zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn. (Mk 6,39-44)


Apostołowie nakarmili nas do sytości. …Czy tak to widzisz?

Kasia


4 komentarze:

  1. Wiedziałam, że dziś u ciebie znajdę notkę.Zobaczyłam to razem z Tobą i to piękny widok :) U nas homilia o trudzie pustyni. I że na pustyni nie jest przyjemnie w nawiązaniu :"Mojżesz powiedział do ludu: Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana." Utrapić, wypróbowac i poznać... A ja lubię siedzieć na trawie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Z wędrówką przez pustynię i manną miałam skojarzenie. Że oni nie mieli pojęcia, czym dla nas będzie ta manna. Że dopiero z perspektywy, gdy doszły inne wydarzenia, widzimy mannę jako zapowiedź Eucharystii. ...No nie widać, nie widać tutaj pełni Bożej miłości. Ograniczeni jesteśmy. ...Ale z drugiej strony to i dobrze, bo mamy oszczędzone również widzenie w pełni naszej grzeszności i tego, jak innych krzywdzimy. Nie widzimy wszystkich skutków głupot, które robimy. Miłosierny jest Bóg.

      Usuń
  2. Zawsze marzyło mi się, ze trzy sąsiadujące parafie spotkają się przy jednym wspólnym ołtarzu... taki mam obraz od kiedy zetknęły się przypadkiem drogi dwóch procesji-efekt był taki , ze proboszczowie nie byli z tego zadowoleni, a ludzie zachowywali się jakby spotkali konkurencję -no to ja się pytam co to za jeden powszechny i do tego apostolski?
    Nie byłam na procesji , poszłam wieczorem do kościoła. Omijałam wzrok wikarego, który z miną Aresa i niemniej wojowniczym tonem mówił o bożej miłości i ludzkiej zatwardziałości i niegodności i małości.... Adam gorliwy w pobożności i surowy jak worek płócienny rani , a może nawet odrzuca tych nieprzekonanych. Mam wrażenie , że działa wg zasady: niech nas będzie mało, ale jesteśmy prawdziwi...Zastanawiałam się czy części tradycyjnie wypuszczanych zza okularów gromów było przeznaczonych dla mojego Wojtka , który o zgrozo wybrał się w studenckiej koszulce , hawajskich porteczkach i japonkach :/ a ja i tak się cieszę , że ze mną podjechał. Mimo najlepszych chęci byłam rozproszona gromami, rozbuchaną kadzielnicą, portasami i własną słabością ...ale ważne dotarłam , wytrzymałam i ufam, że mimo wszystko to, że bardziej chcę niż mogę, działa na moją korzyść. Bardzo lubię msze w plenerze, nigdy nie zapomnę nabożeństw w Gorcach na rekolekcjach... na trawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś poważny problem z takim jednym, który co innego mówił na ambonie, a co innego widziałam w życiu. Baaardzo trudne dla mnie doświadczenie. Mnie niszczące. Pomaga modlitwa. Wbrew sobie zaczęłam się za niego modlić. ...Nie mówię, że niechęć mija od razu, ale powoli, powoli... A Wojtek, super, że z Tobą był :)

    OdpowiedzUsuń