poniedziałek, 7 lipca 2014

Światło – refleksje nad reflektorkiem


Adorowałam w piątek Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Chociaż był już wieczór, to - z racji długich dni - w kościele było raczej jasno. Mimo wszystko monstrancja została podświetlona małym reflektorkiem. Przez moment pomyślałam o tym świetle, które oświetlało Światło. To Światło, które samo jest źródłem jasności. Śmieszne trochę…

Ale, pomyślałam, co to dla mnie znaczy, że Jezus jest Światłem?
…Kiedy przyjmuję Go w kawałku przaśnego chleba, to Światło zaczyna świecić we mnie. A jest tak silne, że dociera do zakamarków, których nie chcę oglądać. Tak jest też z Jego Słowem. Psalmista mówi, że Słowo Boże jest lampą dla stóp i światłem na ścieżce.

O ile do zobaczenia światła reflektorka wiary nie potrzeba (chyba, że jest się niewidomym), to aby ujrzeć TO Światło, wiara jest niezbędna. …Można wpatrywać się w kawałek chleba i widzieć tylko złotą monstrancję, która go otacza. Można pozostać ślepym. …Chociaż, o ile pamiętacie historię św. Pawła, on musiał wpierw realnie stracić wzrok, aby odzyskać „światłe oczy serca”. Zawsze jest więc nadzieja, dla nas – niewidomych :) …Pan Jezus uzdrawiał Ślepców!

Kończąc refleksje nad reflektorkiem, proponuję, podłączyć się do niewyczerpanego Źródła i czerpiąc z Niego, świecić… wtedy już inaczej się nie da :) ...Chyba, że przepali się żarówka ;-)

Kasia

1 komentarz:

  1. No to ja w piątek robiłam malwom zdjęcie. Pod Światło. W świetle są inne...Cale życie jest inne. Ciekawe, co Is. w piątek robiła...

    OdpowiedzUsuń