Usłyszałam
dzisiaj zdanie o zgodzie na ubóstwo, ale w nieznanej mi do tej pory
interpretacji.
Aby godzić
się na to, że nie wszystko da się zobaczyć, nie wszędzie być, nie ze wszystkimi
porozmawiać, nie wszystko przemyśleć, nie wszystko obgadać… Wypowiedź ta
motywowała do przeżywania w pełni tego, co już jest. Do angażowania się w to,
co jest mi dane i co przecież również przynosi wiele nowości.
Odebrałam to
jako zachętę do bardziej bycia żoną, mamą, córką, siostrą, przyjacielem… A co
wcale nie jest dla mnie łatwe. Właśnie przez to, że jest codziennością, jest
trudne.
Na szczęście
(i Bogu za to dziękuję) nie muszę gonić. W zasadzie nikt w naszym domu nie
goni. Dzieci nie chodzą na zajęcia pozalekcyjne, bo nie lubią. Mąż ma jedną
pracę. Ja pracuję w domu. Nie musimy się spieszyć i jest to wielkim
błogosławieństwem. …Nie chodzi w tym wszystkim oczywiście o rozsiadanie się w
fotelu i kontemplację dnia. Św. Paweł pisze o biegu, w którym bierze udział.
Ale na pewno wyczuwacie różnicę między biegiem pawłowym, a gonitwą dnia.
Przypomniały
mi się jeszcze słowa: Dosyć ma dzień
swojej biedy :) Skupiające na tym konkretnym dniu. Jeden z ojców
pracujących w naszej parafii często powtarza: Dzisiaj(!) jest Twoje zbawienie.
Dzisiaj już
się kończy. Często na koniec dnia mam wyrzuty, że za mało zrobiłam, za mało „byłam”.
…Dzisiaj mija, ale może jutro… jak Bóg da się obudzić.
Ach, bardzo mi był potrzebny taki tekst, Kasiu :) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńProszę :)
Usuń...a ja zabiegana i utrudzona właśnie jestem pod ścianą i 48 godzin doby nie byłoby rozwiązaniem , po dwóch latach choroby pojawiła się bieda... a teraz stoję przed pokusą ubóstwa materialnego , bo bardziej mnie lęka ubóstwo duchowe...
OdpowiedzUsuńQumo, chciałabym coś napisać "ku pokrzepieniu", ale nie potrafię. Jakby co, to wiesz, gdzie jestem.
UsuńKasiu, czasem nie da się mieć jednej pracy. Większość moich znajomych z pracy (w tym ja), pracuje dodatkowo, nie po to żeby mieć więcej na zbytki, ale żeby opłacić kredyt mieszkaniowy, czynsz i podstawowe potrzeby. Oraz rozwój zawodowy, czego się od nas wymaga nie dokładając nic. Bo z pensji poniżej średniej krajowej normalnie żyć się nie da. Bardzo nieszczęśliwa byłam rok temu, gdy się zdecydowałam na dodatkową pracę. Teraz całkiem poważnie rozważam pokierowanie dzieci w kierunku zawodów, które mogą im zapewnić utrzymanie z jednego etatu. Zainteresowania mogą realizować po pracy. Obawiam się, że spotkam się z oporem, ale czuję się zobowiązana, żeby ich uświadomić w tej kwestii. Takie czasy.
OdpowiedzUsuńWiem :( I dlatego tym bardziej jestem wdzięczna za to, co mam. Na ten czas mam. Co będzie potem, nie wiem.
UsuńJa też jestem wdzięczna:) Np. za te dzieci, które akceptują ten swój stan nieposiadania wśród posiadających kolegów. Szkoda mi tylko czasu z nimi, który mi zabrano. Ale dzięki temu odkrywam jak przyjemne może być wspólne bycie w domu i jedzenie obiadu w środku tygodnia już o 17.30;)
UsuńWiesz co... z dziećmi jestem dużo, ale i tak mam wrażenie, że bardziej obok nich niż z nimi. Może Twój krótszy czas jest za to bardziej wydajny.
UsuńTrzy razy w tygodniu to jest tylko kolacja i czytanie na dobranoc. Bo ta 17.30 to tylko raz w tygodniu. Wychodzi na to, że czytanie nas ratuje:)
UsuńA teraz mam złamaną rękę i jestem w domu:) Tylko zastanawiam się, czy dam radę przygotować kalendarz adwentowy lewą:) Liściki lewą ręką ma komputerze:) Pierniczki odpuszczam;)
To przekichane, i z czasem, i z ręką. Chociaż ręka mniej kłopotliwa, bo ma plus czasu :) ...Z kalendarzem dasz radę.
UsuńPlusy ręki: 1)czas, 2)ćwiczenie empatii dla niepełnosprawnych pacjentów, 3)teścik empatii dzieci dla matki- może pomogą w domu bardziej? Minus - utracone dochody.
UsuńCo do bycia obok - taki wiek dzieci.Nie potrzebują już nas aż tak bardzo. Ale bycie obok oznacza czuwanie - bardzo cenne!
Ja mam problem taki, że chciałabym ten krótki czas, który mamy, spożytkować jak najbardziej. Potem frustracja, że dzieci miały inny plan i nic z realizacji mojego nie wyszło. Zamiast Sindbada był komiks z Kaczorem Donaldem:) A zamiast grania rodzinnego w Scrabble - oglądanie kart piłkarskich z bratem:) Cwiczenie pokory.
Mam tydzień na przygotowanie kalendarza, będę kombinować:)
Tak, moje dzieci chodzą do szkoły społecznej, ale nie jest droga. Na wakacje jeżdżą do babci i nie dostają nowych zabawek oraz ubrania tylko niezbędne. Wiedzą, że mają wybór - fajna szkoła, albo zbytki. Wybierają szkołę.
OdpowiedzUsuńAle jeden zbytek mi się marzy. Domek na wsi na wakacje. Żebym mogła do niego ludzi zapraszać.
OdpowiedzUsuń:) Może się spełni!
UsuńJa mam... ale trochę ostatnio to się okazuje zbytkiem, niestety... I tak go lubimy!
Usuń