Rano, przy
śniadaniu, czytam na dwóch kolejnych blogach o konieczności znalezienia czasu na
randki małżeńskie. …Dwa wpisy blogowe to nie przypadek. Trzeba sprawę
przemyśleć ;-)
Czytam, że
trzeba pobyć ze sobą, bez dzieci. Wyjechać na weekend, czy choćby pójść do
kina, restauracji, czy gdzie tam kto woli. Do lasu, na spacer… Forma dowolna,
byleby pobyć tylko ze sobą.
I muszę po
raz kolejny ze zdziwieniem stwierdzić, że nas to nie dotyczy. Po ponad
dwudziestu latach małżeństwa wciąż nas to nie dotyczy. Wyjścia małżeńskie,
specjalne randki nas nie dotyczą.
Zastanawiałam
się, dlaczego? …Chyba dlatego, że w ciągu zwykłego dnia mamy mnóstwo momentów,
w których jesteśmy sami ze sobą, chociaż wśród ludzi. Rozdajemy sobie sekretne
uśmiechy, spojrzenia, dotykamy się w przelocie, przytulamy na moment, zamieniamy
zdanie, czy dwa.
No chyba że…
za wspólne wyjście uznamy codzienną mszę. 8 minut w jedną stronę, 8 minut z
powrotem. Spojrzenie po Komunii (zawsze mam wtedy ochotę spojrzeć na mojego
męża i przysunąć się bliżej w ławce). …Komunia - zjednoczenie z Bogiem i przez
Niego (w Nim) z drugim człowiekiem. Moment doskonałości.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz