Dwa dni mieliśmy
gości. Majówka z zaprzyjaźnioną wspólnotą z innego miasta (z jedną z trzech, z
którymi spędzamy wakacyjne rekolekcje). Eucharystia, grill, ognisko, ciasto, chwila
adoracji Najświętszego Sakramentu, nieszpory. A że akurat przypadła w tym czasie
„Noc muzeów”, to i nocne spotkanie z historią :) …Następnego dnia Eucharystia,
spacer, lody, obiad w domu. Nic wielkiego. Zwyczajność.
Ludzie jadą do siebie kilkaset
kilometrów, żeby pobyć ze sobą dwa dni, bez specjalnej okazji. Nacieszyć się
sobą. Pomodlić się razem. Wspólnie wychwalać Boga. I mają z tego naprawdę
mnóstwo radości.
W
neokatechumenacie śpiewają (tak kiedyś słyszałam) pieśń opartą na psalmie 133: O jak pięknie, ile radości,
kiedy bracia żyją razem! Jest to jak olej, który z głowy spływa aż na brodę Aarona.
Jest to jak olej, który z głowy spływa aż
na skraj jego płaszcza.
Papież Franciszek tak mówił w zeszłym
roku podczas Mszy św. Krzyżma o oleju spływającym z głowy kapłana Aarona: Cenny olejek namaszczający głowę Aarona nie tylko
skrapia jego osobę, ale rozlewa się i dociera do „peryferii”. Pan powie to
jasno: jego namaszczenie jest dla ubogich, więźniów, chorych, dla tych którzy
są samotni i smutni. Namaszczenie nie jest po to, aby skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je
zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć… a serca zgorzknieć.
Papież mówił do prezbiterów, ale… i tu
przypomina mi się ostatnia niedziela i to, co powiedział św. Piotr do
chrześcijan: jesteście królewskim
kapłaństwem. Przez chrzest to się zadziało.
Niech więc to doświadczenie wspólnoty
jak olejek rozlewa się na innych i dociera przede wszystkim do tych, którzy
czują się samotni. …Nie wiem, jak ma się rozlewać, ale nie chciałabym, aby ta
radość przepadła.
Kasia
fot. ©bialekamyki.blogspot.com
:)
OdpowiedzUsuń