wtorek, 20 maja 2014

Jak olej




Dwa dni mieliśmy gości. Majówka z zaprzyjaźnioną wspólnotą z innego miasta (z jedną z trzech, z którymi spędzamy wakacyjne rekolekcje). Eucharystia, grill, ognisko, ciasto, chwila adoracji Najświętszego Sakramentu, nieszpory. A że akurat przypadła w tym czasie „Noc muzeów”, to i nocne spotkanie z historią :) …Następnego dnia Eucharystia, spacer, lody, obiad w domu. Nic wielkiego. Zwyczajność.
Ludzie jadą do siebie kilkaset kilometrów, żeby pobyć ze sobą dwa dni, bez specjalnej okazji. Nacieszyć się sobą. Pomodlić się razem. Wspólnie wychwalać Boga. I mają z tego naprawdę mnóstwo radości.


W neokatechumenacie śpiewają (tak kiedyś słyszałam) pieśń opartą na psalmie 133: O jak pięknie, ile radości, kiedy bracia żyją razem! Jest to jak olej, który z głowy spływa aż na brodę Aarona. Jest to jak olej, który z głowy spływa aż na skraj jego płaszcza.
Papież Franciszek tak mówił w zeszłym roku podczas Mszy św. Krzyżma o oleju spływającym z głowy kapłana Aarona: Cenny olejek namaszczający głowę Aarona nie tylko skrapia jego osobę, ale rozlewa się i dociera do „peryferii”. Pan powie to jasno: jego namaszczenie jest dla ubogich, więźniów, chorych, dla tych którzy są samotni i smutni. Namaszczenie nie jest po to, aby  skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć… a serca zgorzknieć.
Papież mówił do prezbiterów, ale… i tu przypomina mi się ostatnia niedziela i to, co powiedział św. Piotr do chrześcijan: jesteście królewskim kapłaństwem. Przez chrzest to się zadziało.


Niech więc to doświadczenie wspólnoty jak olejek rozlewa się na innych i dociera przede wszystkim do tych, którzy czują się samotni. …Nie wiem, jak ma się rozlewać, ale nie chciałabym, aby ta radość przepadła.


Kasia

fot. ©bialekamyki.blogspot.com

1 komentarz: