Miało być o
czymś innym, ale przeczytałam o tym, co powiedział dzisiaj papież Franciszek.
Zbiegło się to z wątpliwościami, które mnie męczyły ostatnio.
Papież mówił
o otwieraniu trzech bram poznania Jezusa:
- modlitwa
do Jezusa
-
przyjmowanie Jezusa w sakramentach
- naśladowanie
Jezusa. Branie Ewangelii: co On uczynił,
jakie było Jego życie, co nam powiedział, czego nas nauczył i spróbujmy Go
naśladować – powiedział papież.
Usłyszałam
ostatnio, że rozważanie Słowa Bożego nie jest jedyną drogą poznania Boga i formacji chrześcijańskiej. Zgadzam się z tym -
z tym, że nie jest jedyną drogą. Ale… z tyłu tego stwierdzenia była myśl o
odpuszczeniu sobie codziennego rozważania Słowa. …Przez moment zastanawiałam
się: a może przesadzam z zaangażowaniem się w czytanie Biblii, słuchanie (bo
rzeczywiście i osobista modlitwa, i czytanie dzieciom, msza, pomoc w kręgu
biblijnym… ). Zdroworozsądkowo patrząc – może przesadzam?
Tylko,
drążyłam dalej, przecież nie pomijam przy tym innych punktów. Co więcej, to
codzienne czytanie Pisma Świętego stało się moją modlitwą, słuchaniem Boga,
rozmawianiem z Nim. I doprowadziło to częstej Eucharystii. …Stopień
zaangażowania w miłość jest wciąż niewystarczający. To wiem. Ale przecież wciąż
mam szansę być lepszą.
Czasami
spotykam się z lękiem niektórych osób, żeby nie być jak uczony w Piśmie. Ale
nie chodzi o to, myślę, aby odstawić Biblię albo dawkować ją sobie tylko raz w
tygodniu na mszy niedzielnej (żeby nie przesadzić). A chodzi raczej o to (tak
mi się wydaje), aby uczynić czytanie Biblii spotkaniem z Bogiem. Nie swoją
mocą. Mocą Ducha Świętego to spotkanie się odbywa. …A praktycznie? Zacząć rozważanie
od modlitwy i trwać w niej, z pokorą. Odsuwać rozproszenia. Prosić o
rozeznanie. …Tutaj każdy jakiś tam sposób znajdzie, jeśli zechce wejść na tę
drogę. Mogę tylko wciąż i wciąż przekonywać, że warto :)
Kasia
Czytanie... jest ważne. Układa myśli każdego dnia. Jak ma się stać mocą uczynków, czynów- ciągle wydaje mi się, że to nie jest łatwe. Ale zastanawiam się też, czy nie jest tak, że człowiek jednak stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej... I tak jak - im więcej złego w życiu się zrobi, tym mniej ma się oporów, żeby zrobić następną zła rzecz, to im więcej dobrego, tym bardziej dla siebie i otoczenia staje się normalne i chce się więcej
OdpowiedzUsuńTo mnie trochę pocieszyłaś :)
UsuńMoże się trochę sama pocieszam. Bo kiedyś z czynami było lepiej, jak mi się wydawało, za to regularność czytania- leżała kompletnie :) Teraz z tym drugim jest dobrze, ale ciągle siebie pytam- co więcej mogę zrobić? I ciągle wydaje mi się, że coś więcej powinnam
Usuń